The Body Shop BANANA | Bananowa seria do włosów
Witajcie Kochani!
Skuszona wieloma pozytywnymi opiniami zdecydowałam się kiedyś na zakup bananowej serii do włosów The Body Shop. Było to już ze 2 lata temu, ale kosmetyki musiały swoje przeleżeć w półce z zapasami nim wyjęłam je do użytku. Minęło tyle czasu, że kosmetyki te zdążyły już zmienić opakowania.
Według informacji na stronie The Body Shop, seria bananowa powstała w latach 80-tych XX wieku i od tej pory jej formuła została jedynie zaktualizowana o Community Trade banan z Ekwadoru.
Seria przeznaczona jest do włosów suchych, zniszczonych, farbowanych lub też dla rozdwajających końcówek.
Szampon ma mieć właściwości odżywcze i delikatnie oczyszczać włosy sprawiając, że unoszą się u nasady.
Odżywka ma regenerować włosy, nadawać im jedwabistość, miękkość oraz połysk.
Po przeczytaniu tylu zachwytów byłam do nich bardzo pozytywnie nastawiona. Spodobał mi się bardzo naturalny, bananowy zapach. Już po pierwszym użyciu zauważyłam, że ta seria chyba średnio odpowiada moim włosom, ale pomyślałam, że to może akurat taki dzień, i oczywiście używałam produktów dalej.
Z każdym kolejnym użyciem tylko bardziej się zniechęcałam.
Szampon faktycznie delikatnie oczyszcza włosy i może faktycznie je odżywia, natomiast nie ma tu mowy o jakimkolwiek unoszeniu włosów. Wręcz przeciwnie, są takie trochę przyklapnięte. Normalnie myję włosy codziennie, po prostu lubię tak, ale przy tym szamponie nie miałam innego wyboru, musiałam je myć codziennie, ponieważ bardzo szybko się przetłuszczały.
Odżywka też niewiele dobrego robiła dla moich włosów, o ile cokolwiek. Nakładałam ją od połowy długości włosów. Ani włosy nie były miękkie, ani błyszczące.
Ogólnie seria pozostawiła po sobie niesmak. Lubiłam jej bananowy zapach, ale moje włosy nie polubiły jej wcale. Włosy miałam w trakcie ich używania matowe, sztywne, lekko sianowate na końcach, a szybko przetłuszczające się u nasady. Owszem, kilka dni temu fryzjerka powiedziała mi, że mam mocne i zdrowe włosy, ale z ich wyglądu byłam przy używaniu tego duetu po prostu niezadowolona.
Rozumiem, że po prostu ten rodzaj kosmetyków nie odpowiada MOIM włosom, i absolutnie nie określam ich mianem bubla, tylko kosmetykami nieodpowiadającymi moim wymaganiom. Wierzę, że wiele dziewczyn może być z nich zadowolonych.
Ja domęczę swoje opakowania, zostało mi może na 2 użycia, i wracać nie będę.
Miałyście już styczność z tymi produktami? Jeśli tak, dajcie znać jak się u Was spisały. Mam nadzieję, że lepiej niż u mnie.
Buziaki,
Ania | Kosmetykoholizm
Skuszona wieloma pozytywnymi opiniami zdecydowałam się kiedyś na zakup bananowej serii do włosów The Body Shop. Było to już ze 2 lata temu, ale kosmetyki musiały swoje przeleżeć w półce z zapasami nim wyjęłam je do użytku. Minęło tyle czasu, że kosmetyki te zdążyły już zmienić opakowania.
Według informacji na stronie The Body Shop, seria bananowa powstała w latach 80-tych XX wieku i od tej pory jej formuła została jedynie zaktualizowana o Community Trade banan z Ekwadoru.
Seria przeznaczona jest do włosów suchych, zniszczonych, farbowanych lub też dla rozdwajających końcówek.
Szampon ma mieć właściwości odżywcze i delikatnie oczyszczać włosy sprawiając, że unoszą się u nasady.
Odżywka ma regenerować włosy, nadawać im jedwabistość, miękkość oraz połysk.
Po przeczytaniu tylu zachwytów byłam do nich bardzo pozytywnie nastawiona. Spodobał mi się bardzo naturalny, bananowy zapach. Już po pierwszym użyciu zauważyłam, że ta seria chyba średnio odpowiada moim włosom, ale pomyślałam, że to może akurat taki dzień, i oczywiście używałam produktów dalej.
Z każdym kolejnym użyciem tylko bardziej się zniechęcałam.
Szampon faktycznie delikatnie oczyszcza włosy i może faktycznie je odżywia, natomiast nie ma tu mowy o jakimkolwiek unoszeniu włosów. Wręcz przeciwnie, są takie trochę przyklapnięte. Normalnie myję włosy codziennie, po prostu lubię tak, ale przy tym szamponie nie miałam innego wyboru, musiałam je myć codziennie, ponieważ bardzo szybko się przetłuszczały.
Odżywka też niewiele dobrego robiła dla moich włosów, o ile cokolwiek. Nakładałam ją od połowy długości włosów. Ani włosy nie były miękkie, ani błyszczące.
Ogólnie seria pozostawiła po sobie niesmak. Lubiłam jej bananowy zapach, ale moje włosy nie polubiły jej wcale. Włosy miałam w trakcie ich używania matowe, sztywne, lekko sianowate na końcach, a szybko przetłuszczające się u nasady. Owszem, kilka dni temu fryzjerka powiedziała mi, że mam mocne i zdrowe włosy, ale z ich wyglądu byłam przy używaniu tego duetu po prostu niezadowolona.
Rozumiem, że po prostu ten rodzaj kosmetyków nie odpowiada MOIM włosom, i absolutnie nie określam ich mianem bubla, tylko kosmetykami nieodpowiadającymi moim wymaganiom. Wierzę, że wiele dziewczyn może być z nich zadowolonych.
Ja domęczę swoje opakowania, zostało mi może na 2 użycia, i wracać nie będę.
Miałyście już styczność z tymi produktami? Jeśli tak, dajcie znać jak się u Was spisały. Mam nadzieję, że lepiej niż u mnie.
Buziaki,
Ania | Kosmetykoholizm
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz