Miodowe rozczarowanie....
Witajcie!
Mam niesamowite zaległości blogowe. Nie opisane kosmetyki, których używanie zakończyłam już jakiś czas temu, te bieżące... dużo tego! Szkoda tylko, że czas mam ostatnio tak ograniczony, a raczej ilość w nim zajęć. Na szczęście wszystko daje mi satysfakcję i powoli się układa, więc mam nadzieję mieć nieco więcej czasu na bloga swojego i odwiedzanie waszych. Teraz to tylko zerknięcie na kilka ostatnich postów na bloggerze kiedy siedzę lub leżę z Junioreczkiem. Ale wróćmy dzisiejszego tematu...
Mam ostatnio to nieszczęście, że często trafiam albo na buble albo na zwyklaki - średniaki. Może i ja zrobiłam się bardziej wymagająca, a może te kosmetyki faktycznie są po prostu średnie.
I dzisiaj o takim kremie jednym, który ni ziębi ni grzeje, trochę drażni.
APIS BOGACTWO MIODU
regenerujący krem z mleczkiem pszczelim i witaminami A + E
Zaczęła się jesień, stwierdziłam, że skóra potrzebuje czegoś odżywczego. Z przepastnego pudła swego wyjęłam krem APIS BOGACTWO MIODU. Otworzyłam... lekko żółtawy krem. Powąchałam... hmm... miła i przyciągająca woń to to nie jest. Zapach kremu mi się zwyczajnie nie podoba i ( o zgrozo!) długo utrzymuje się na skórze. Posmarowałam buzię i znów jakoś nie tak - niby się wchłania, ale na twarzy czuję taki klejący film, lekko uciążliwy. Znika po jakimś czasie, ale wkurza, drażni, i ten brzydki zapach. No nie. Tak mi się jakoś go nieprzyjemnie używało, że skończyło się na kilku razach, pomimo tego, że skóra rano była całkiem, całkiem. Miękka, dobrze odżywiona. Nie powstały nowe niechciane niespodzianki.
Dla mnie to minus, bo się z nim męczę, ale krem ma 110 ml, więc osoby, którym spasuje, będą zadowolone z tego, że jest duży i wydajny. Skład jak poniżej - ja na składach się za bardzo nie znam :)
Co ja zrobię, że tak czasami jest, że się z kosmetykiem nie polubimy. Tak jest u mnie z tym właśnie. Zużywany zostaje do takich tam różnych, do czego zużywam niechciane kremy.
To już drugi kosmetyk marki APIS, który średnio mi przypadł do gustu i jakoś co raz mniejszą mam chęć sięgać po ich kosmetyki. W zapasikach mam jeszcze krem arbuzowy i przyznaję, że liczę tutaj na zapach przede wszystkim. Obym na nim się nie zawiodła!
Jak widzicie powyżej, krem ma rzadką i lekko żółtawą konsystencję.
Co Wy znacie i możecie polecić z APIS? Może po prostu ja trafiam na kosmetyki do mnie niedopasowane?
Ania / Kosmetykoholizm.pl
Mam niesamowite zaległości blogowe. Nie opisane kosmetyki, których używanie zakończyłam już jakiś czas temu, te bieżące... dużo tego! Szkoda tylko, że czas mam ostatnio tak ograniczony, a raczej ilość w nim zajęć. Na szczęście wszystko daje mi satysfakcję i powoli się układa, więc mam nadzieję mieć nieco więcej czasu na bloga swojego i odwiedzanie waszych. Teraz to tylko zerknięcie na kilka ostatnich postów na bloggerze kiedy siedzę lub leżę z Junioreczkiem. Ale wróćmy dzisiejszego tematu...
Mam ostatnio to nieszczęście, że często trafiam albo na buble albo na zwyklaki - średniaki. Może i ja zrobiłam się bardziej wymagająca, a może te kosmetyki faktycznie są po prostu średnie.
I dzisiaj o takim kremie jednym, który ni ziębi ni grzeje, trochę drażni.
APIS BOGACTWO MIODU
regenerujący krem z mleczkiem pszczelim i witaminami A + E
Zaczęła się jesień, stwierdziłam, że skóra potrzebuje czegoś odżywczego. Z przepastnego pudła swego wyjęłam krem APIS BOGACTWO MIODU. Otworzyłam... lekko żółtawy krem. Powąchałam... hmm... miła i przyciągająca woń to to nie jest. Zapach kremu mi się zwyczajnie nie podoba i ( o zgrozo!) długo utrzymuje się na skórze. Posmarowałam buzię i znów jakoś nie tak - niby się wchłania, ale na twarzy czuję taki klejący film, lekko uciążliwy. Znika po jakimś czasie, ale wkurza, drażni, i ten brzydki zapach. No nie. Tak mi się jakoś go nieprzyjemnie używało, że skończyło się na kilku razach, pomimo tego, że skóra rano była całkiem, całkiem. Miękka, dobrze odżywiona. Nie powstały nowe niechciane niespodzianki.
Dla mnie to minus, bo się z nim męczę, ale krem ma 110 ml, więc osoby, którym spasuje, będą zadowolone z tego, że jest duży i wydajny. Skład jak poniżej - ja na składach się za bardzo nie znam :)
Co ja zrobię, że tak czasami jest, że się z kosmetykiem nie polubimy. Tak jest u mnie z tym właśnie. Zużywany zostaje do takich tam różnych, do czego zużywam niechciane kremy.
To już drugi kosmetyk marki APIS, który średnio mi przypadł do gustu i jakoś co raz mniejszą mam chęć sięgać po ich kosmetyki. W zapasikach mam jeszcze krem arbuzowy i przyznaję, że liczę tutaj na zapach przede wszystkim. Obym na nim się nie zawiodła!
Jak widzicie powyżej, krem ma rzadką i lekko żółtawą konsystencję.
Co Wy znacie i możecie polecić z APIS? Może po prostu ja trafiam na kosmetyki do mnie niedopasowane?
Ania / Kosmetykoholizm.pl