Różany smakołyk na ustach mych... Pat&Rub... mniam...
Witajcie!
Jestem już w domciu, z urlopu zadowolona. Jak fajnie!
A dzisiaj, moje Drogie Koleżanki, o przepysznym produkcie mowa :)
Takie niepozorne małe pudełeczko a tyle pyszności!
Peeling ( piling) do ust to kosmetyk, którego sama bym sobie nie kupiła raczej, gdybym wcześniej nie spróbowała. Ten łobuziak sprawił jednak, że nie mogę się bez niego obyć a w dodatku... Muszę się hamować, żeby go nie zjeść!!!
Piling zapakowany jest w plastikowy słoiczek, dodatkowo posiada kartonik, na którym znajdują się wszystkie informacje o produkcie.
Według producenta:
Piling do Ust Różany PAT&RUB LIPS to kosmetyk naturalny, który delikatnie złuszcza skórę ust, a następnie nawilża ją i wygładza.
100% natury tak ważne na ustach!
Piling jest kompozycją zdrowego cukru z brzozy oraz olejów i maseł roślinnych.
Kosmetyk błyskawicznie wygładza i odżywia usta. A ile przy tym przyjemności! Naturalne aromaty uwodzą, ksylitol osładza dzień.
Pojemność/Cena: 30 ml/ 49 zł
Konsystencja to kryształki ksylitolu ( tzw. cukru brzozowego) wymieszane z kompozycją olejków. Według mnie olejków mogłoby być więcej, ponieważ piling jest bardzo sypki i często mi spada z palca i mocno osypuje się z ust w trakcie wykonywania złuszczania. Miałam nadzieję, że olejki spłynęły niżej, ale cały peeling ma taką samą konsystencję. To taki jego malutki minus :(
Kosmetyk pachnie i smakuje różami, co ja wręcz uwielbiam. Na prawdę muszę się powstrzymywać, żeby go od razu nie zlizać z ust. Jest przepyszny!
Gdy nałożę go na usta wykonują delikatny masaż okrężnymi ruchami. Kryształki delikatnie drapią wargi, nie sprawiając bólu. Trzeba tylko uważać, żeby się nie osypywał dlatego najczęściej wykonuję peeling na leżąco. Po wszystkim nie trzeba nawet wstawać - wszystko, co mamy na ustach wystarczy... Zjeść! :) Mniam!
Regularne używanie peelingu, co 2-3 dni, sprawiło, że w końcu nie mam suchych skórek a pomadki ładnie wyglądają na moich ustach. Wargi są gładsze, lepiej odżywione. W dodatku peeling jest bardzo wydajny, wystarczy go odrobina do wykonania zabiegu. Po peelingu nie musimy też nakładać balsamu do ust, ponieważ zostają na nich pielęgnujące olejki.
Ja zostałam fanką tych peelingów. Wcześniej do tego zabiegu używałam tylko miodu zmieszanego z cukrem trzcinowym, ale nie robiłam tego zbyt często, ponieważ... nie chciało mi się specjalnie przygotowywać kosmetyku. Przyznaję, że gotowa opcja bardziej mi odpowiada. Taki leniuszek ze mnie pod tym względem.
A Wy? Używacie peelingów do ust? Co polecacie?
Ja mam ochotę na jeszcze inne opcje, pomarańczowa wygląda wyjątkowo kusząco :)
Dziękuję PAT&RUB :)
Buziaki,
Ania
Jestem już w domciu, z urlopu zadowolona. Jak fajnie!
A dzisiaj, moje Drogie Koleżanki, o przepysznym produkcie mowa :)
Takie niepozorne małe pudełeczko a tyle pyszności!
Peeling ( piling) do ust to kosmetyk, którego sama bym sobie nie kupiła raczej, gdybym wcześniej nie spróbowała. Ten łobuziak sprawił jednak, że nie mogę się bez niego obyć a w dodatku... Muszę się hamować, żeby go nie zjeść!!!
Piling zapakowany jest w plastikowy słoiczek, dodatkowo posiada kartonik, na którym znajdują się wszystkie informacje o produkcie.
Według producenta:
Piling do Ust Różany PAT&RUB LIPS to kosmetyk naturalny, który delikatnie złuszcza skórę ust, a następnie nawilża ją i wygładza.
100% natury tak ważne na ustach!
Piling jest kompozycją zdrowego cukru z brzozy oraz olejów i maseł roślinnych.
Kosmetyk błyskawicznie wygładza i odżywia usta. A ile przy tym przyjemności! Naturalne aromaty uwodzą, ksylitol osładza dzień.
Pojemność/Cena: 30 ml/ 49 zł
Konsystencja to kryształki ksylitolu ( tzw. cukru brzozowego) wymieszane z kompozycją olejków. Według mnie olejków mogłoby być więcej, ponieważ piling jest bardzo sypki i często mi spada z palca i mocno osypuje się z ust w trakcie wykonywania złuszczania. Miałam nadzieję, że olejki spłynęły niżej, ale cały peeling ma taką samą konsystencję. To taki jego malutki minus :(
Kosmetyk pachnie i smakuje różami, co ja wręcz uwielbiam. Na prawdę muszę się powstrzymywać, żeby go od razu nie zlizać z ust. Jest przepyszny!
Gdy nałożę go na usta wykonują delikatny masaż okrężnymi ruchami. Kryształki delikatnie drapią wargi, nie sprawiając bólu. Trzeba tylko uważać, żeby się nie osypywał dlatego najczęściej wykonuję peeling na leżąco. Po wszystkim nie trzeba nawet wstawać - wszystko, co mamy na ustach wystarczy... Zjeść! :) Mniam!
Regularne używanie peelingu, co 2-3 dni, sprawiło, że w końcu nie mam suchych skórek a pomadki ładnie wyglądają na moich ustach. Wargi są gładsze, lepiej odżywione. W dodatku peeling jest bardzo wydajny, wystarczy go odrobina do wykonania zabiegu. Po peelingu nie musimy też nakładać balsamu do ust, ponieważ zostają na nich pielęgnujące olejki.
Ja zostałam fanką tych peelingów. Wcześniej do tego zabiegu używałam tylko miodu zmieszanego z cukrem trzcinowym, ale nie robiłam tego zbyt często, ponieważ... nie chciało mi się specjalnie przygotowywać kosmetyku. Przyznaję, że gotowa opcja bardziej mi odpowiada. Taki leniuszek ze mnie pod tym względem.
A Wy? Używacie peelingów do ust? Co polecacie?
Ja mam ochotę na jeszcze inne opcje, pomarańczowa wygląda wyjątkowo kusząco :)
Dziękuję PAT&RUB :)
Buziaki,
Ania