CHLOÉ NOMADE ABSOLU DE PARFUM
Witajcie Kochani!
Marką Chloé bardzo długo się nie interesowałam. Ostatnio bardzo się to zmieniło, do tego stopnia, że w krótkim czasie w mojej kolekcji pojawiły się trzy flakony tej marki i to na pewno nie jest koniec, będzie tego więcej :)
Chloé Nomade Absolu de Parfum to trzeci zapach z serii Nomade. Po klasyku wpierw pojawiła się woda toaletowa a następnie właśnie wersja Absolu de Parfum. Już Nomade spodobała mi się przy jakimś wąchaniu w perfumerii, ale jakoś tak się nie złożyło by ją kupić. Przy zakupie Absolu dostałam miniaturki Absolu i klasyka właśnie, więc będę mogła spokojnie sobie je przetestować i zdecydować o ewentualnym zakupie.
Chloé Nomade Absolu de Parfum
ZAPACH
Na Absolu de Parfum skusiłam się trochę w ciemno. Wiedziałam, że je wąchałam i pamiętałam, że bardzo mi się podobały ale zupełnie nie mogłam sobie przypomnieć jak właściwie pachniały. Jednak kliknęłam i nie ukrywam, że pomogły m w tym właśnie te dwie wspomniane wyżej miniaturki gratis.
Nuty zapachowe:
Nuty głowy: Mirabelka
Nuty serca: Męch Dębowy, Davana
Nuty bazy: Drzewo Sandałowe, Piżmo
Zaraz po psiknięciu faktycznie wyczuwalna jest mirabelka, lecz ona szybko znika. Ja się cieszę. Początek trwania tego zapachu lubię najmniej, jest ładny, ale to, co oferuje rozwinięcie się zapachu jest najbardziej godne uwagi.
Perfumy rozwijają się w bardzo balsamiczno-drzewną stronę, a dla mnie nawet w nieco skórzaną, ale jest to skóra... zamszowa, tak. Czuję w nich zamsz. Po prostu zapach perfum bardzo kojarzy mi się tym zamszowym rzemykiem i wykończeniem korka. Nie spotkałam się jeszcze z takim zapachem, no może coś podobnego znajduję w zapachach Bottega Veneta. Ten zapach otula, przykleja się do skóry, chce się go mieć przy sobie. Dla mnie daje poczucie takiej... błogości i spokoju, jest w nim coś bezpiecznego. Po prostu tak go odbieram.
Czy kojarzy mi się z pustynią? Chyba tak, ale to raczej efekt samej reklamy Nomade, nazwy i samego flakonu. Rozgrzany piasek, rozgrzana skóra. Coś w tym jest.
Z linii Nomade znam klasyka i Absolu i oba mogłabym nazwać uniseksami. Pomijam fakt, że perfumy nie mają płci i każdy może używać tego, na co ma ochotę. Nomade są tak wyważone, bez oczywistych słodkości, bez kwiatów, że każdy spokojnie może po nie sięgnąć.
FLAKON
Nie znam faktycznej inspiracji, ale mi kojarzy się ze skórzanymi bukłakami na wodę, które widziałam w filmach, których akcja toczyła się na pustyni. To również może być efekt reklamy tej linii, natomiast kształt faktycznie może się z tego wywodzić.
Kształt butelki jest taki sam dla całej linii Nomade, różnią się jedynie wykończeniem przy korku i kolorem skórzanych dodatków.
PROJEKCJA I TRWAŁOŚĆ
Początkowo projekcja tego zapachu jest dość spora, ale przechodzi w bardziej bliskoskórną. Spokojnie wyczuwam go na sobie cały dzień, przy ruchu dolatuje do mnie ten otulający zapach. Także trwałość jest całodniowa. Niestety nie powiem Wam czy otoczenie go wyczuwa, b jeszcze nie miałam okazji używać go w jakimś towarzystwie, nie licząc mojego męża, któremu węch jeszcze całkowicie nie wrócił.
Znacie zapachy Chloé? Ja aż się boję, bo niedawno kupiłam kolejny flakonik marki Chloé Rose Tangerine i nadal uważam, że będzie tego więcej i więcej :)
Buziaki,
Ania Kosmetykoholizm
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz