Azjatycka pielęgnacja ciała z WHAMISA
Witajcie Kochani!
Kosmetyki azjatyckie przewijają się już u wielu osób, głównie są to jednak kosmetyki do pielęgnacji ( lub makijażu ) twarzy. A ja byłam również bardzo ciekawa azjatyckich kosmetyków do ciała - formuł, składników, zapachów i, oczywiście, działania.
Whamisa to koreańska marka, która w dużej mierze opiera składy swoich kosmetyków na składnikach fermentowanych. Fermentacja powoduje, że składniki aktywne rozbijane są na mniejsze cząsteczki, przez co są lepiej wchłaniane przez skórę. Proces ten sprawia również, że składniki są naturalnie wzbogacone przez aminokwasy, peptydy i minerały, dzięki czemu są jeszcze bardziej odżywcze dla skóry.
Nie wiem czy to właśnie te składniki, czy też Azjatki preferują inne formuły kosmetyków, ale te dwa produkty odrobinę mnie zaskoczyły.
Dla mnie jest to pierwsze spotkanie z tą azjatycką marką i mam ogromną ochotę na więcej... tak, już się możecie domyślać, że jestem z tych produktów zadowolona.
Kosmetyki możecie znaleźć w sklepie : http://www.skin79-sklep.pl/ , od którego otrzymałam te produkty.
WHAMISA Organic Fruits Body Cleanser
Organiczny żel do mycia ciała Whamisa został specjalnie opracowany, by nie zawierać w sobie syntetycznych substancji myjących. Opiera się na naturalnych kwasach tłuszczowych, olejach i wyciągach roślinnych, by jak najdokładniej i najdelikatniej oczyścić, odświeżyć i nawilżyć skórę nawet najbardziej wrażliwą.
70% żelu stanowi aloes, który wpływa kojąco na skóry dotknięte łuszczycą i egzemą.
Pojemność : 500 ml ; Cena : 119,00 zł TUTAJ ( KLIK )
Pojemność : 60 ml ; Cena : 19,90 zł TUTAJ ( KLIK )
WHAMISA Organic Fruits Body Lotion
Głęboko nawilżający, lekki balsam do ciała oparty na wyciągu z aloesu dostarcza skórze niezbędnych witamin takich jak: A, C, E oraz licznych witamin z grupy B, a także mikroelementów takich jak wapń, magnez, cynk, chrom, selen, sód, potas, żelazo, miedź i mangan.
Skóra staje się miękka, nawilżona, elastyczna i ujędrniona. Olej leszczynowy wzmacnia strukturę skóry. Olejek lawendowy i różany działają stymulująco, odkażająco i przeciwzapalnie.
Balsam nie pozostawia uczucia lepkości.
Pojemność : 300 ml ; Cena : 119,00 zł TUTAJ ( KLIK )
Pojemność : 60 ml ; Cena : 19,90 zł TUTAJ ( KLIK )
Oba kosmetyki bardzo nawilżają skórę. Tak, oba! Żel pod prysznic nawilża skórę!
Po pierwsze - niemal w ogóle się nie pieni, Tworzy tylko delikatną kremową emulsję w kontakcie z wodą. Oczyszcza skórę, przynosi odświeżenie i przynosi odczuwalne nawilżenie skóry. W trakcie użycia czuję jak żel na nią wpływa. Ma trochę śmieszną konsystencję, która wydaje się na skórze nieco ślisko-glutkowata i sprawia, że woda pozostająca na skórze tworzy specyficzne kropelki, które są dowodem na to, że żel zawiera jakieś olejki, które tworzą warstwę ochronną na skórze.
Początkowo ta konsystencja mnie zdziwiła, ale wszystko stało się jasne, gdy zerknęłam na skład. Żel w 71,2% składa się z ekstraktu z liści aloesu odmiany Aloe Maculata, który występuje w południowej części Afryki. Wydaje mi się, że to jest właśnie powód takiej konsystencji.
Po użyciu żelu nie odczuwam potrzeby smarowania się balsamem, co oczywiście tak czy siak czynię, siła nawyku.
Żel ma bardzo przyjemny, odświeżający zapach, nieco słodki. Kojarzy mi się... hmm.. jak pomieszany Sprite z Coca-Colą.
Balsam do ciała ma lekką konsystencję. Przy nabraniu niewielkiej ilości świetnie się rozprowadza po skórze i momentalnie się wchłania dając uczucie dogłębnego nawilżenia. Jeśli weźmiemy go zbyt dużo może się odrobinę maziać. Przez kilka minut skóra jest jakby lekko mokra, później balsam całkowicie wysycha. Uczucie nawilżenia utrzymuje się kilka godzin, a balsam użyty wieczorem, gwarantuje mi, że rano sucha skóra nie będzie mnie męczyć. Skóra po nim jest bardzo miękka i przyjemna.
Balsam ma zielono-kwiatowy zapach. Kojarzę go z jakiegoś innego kosmetyku, tylko nie mogę sobie przypomnieć jakiego.
Głównym składnikiem tego produktu, aż 80,5%, jest również ekstrakt z aloesu odmiany Aloe Maculata. Aloes zawsze świetnie działał na moją skórę, jak również na skórę mojego męża w tych szczególnych przypadkach gdy daje się czymś posmarować, czyli... przy oparzeniach słonecznych. I właśnie nie na jakieś poważne, ale na skórę nieco zbyt wystawioną na ekspozycję słoneczną, sprawdził się bardzo dobrze, przyniósł ulgę od pieczenia i przyspieszył gojenie się skóry.
Oprócz ekstraktu z aloesu, balsam wysoko w składzie ma również oliwę z oliwek, olej z orzechów laskowych oraz masło shea, poza tym wiele fermentowanych ekstraktów. Skład, obu zresztą kosmetyków, jest świetny! Napomknę jeszcze o estetycznych butelkach z pompkami i prosty designie - wszystko wygląda świetnie!
Także z działania obu produktów jestem bardzo zadowolona i rozbudziły moją ochotę na więcej kosmetyków tej marki, szczególnie, że czytam wiele pozytywnych recenzji tej marki.
Znacie już coś z Whamisa, co możecie polecić?
Buziaki dla Was,
Ania | Kosmetykoholizm
Kosmetyki azjatyckie przewijają się już u wielu osób, głównie są to jednak kosmetyki do pielęgnacji ( lub makijażu ) twarzy. A ja byłam również bardzo ciekawa azjatyckich kosmetyków do ciała - formuł, składników, zapachów i, oczywiście, działania.
Whamisa to koreańska marka, która w dużej mierze opiera składy swoich kosmetyków na składnikach fermentowanych. Fermentacja powoduje, że składniki aktywne rozbijane są na mniejsze cząsteczki, przez co są lepiej wchłaniane przez skórę. Proces ten sprawia również, że składniki są naturalnie wzbogacone przez aminokwasy, peptydy i minerały, dzięki czemu są jeszcze bardziej odżywcze dla skóry.
Nie wiem czy to właśnie te składniki, czy też Azjatki preferują inne formuły kosmetyków, ale te dwa produkty odrobinę mnie zaskoczyły.
Dla mnie jest to pierwsze spotkanie z tą azjatycką marką i mam ogromną ochotę na więcej... tak, już się możecie domyślać, że jestem z tych produktów zadowolona.
Kosmetyki możecie znaleźć w sklepie : http://www.skin79-sklep.pl/ , od którego otrzymałam te produkty.
WHAMISA Organic Fruits Body Cleanser
Organiczny żel do mycia ciała Whamisa został specjalnie opracowany, by nie zawierać w sobie syntetycznych substancji myjących. Opiera się na naturalnych kwasach tłuszczowych, olejach i wyciągach roślinnych, by jak najdokładniej i najdelikatniej oczyścić, odświeżyć i nawilżyć skórę nawet najbardziej wrażliwą.
70% żelu stanowi aloes, który wpływa kojąco na skóry dotknięte łuszczycą i egzemą.
Pojemność : 500 ml ; Cena : 119,00 zł TUTAJ ( KLIK )
Pojemność : 60 ml ; Cena : 19,90 zł TUTAJ ( KLIK )
WHAMISA Organic Fruits Body Lotion
Głęboko nawilżający, lekki balsam do ciała oparty na wyciągu z aloesu dostarcza skórze niezbędnych witamin takich jak: A, C, E oraz licznych witamin z grupy B, a także mikroelementów takich jak wapń, magnez, cynk, chrom, selen, sód, potas, żelazo, miedź i mangan.
Skóra staje się miękka, nawilżona, elastyczna i ujędrniona. Olej leszczynowy wzmacnia strukturę skóry. Olejek lawendowy i różany działają stymulująco, odkażająco i przeciwzapalnie.
Balsam nie pozostawia uczucia lepkości.
Pojemność : 300 ml ; Cena : 119,00 zł TUTAJ ( KLIK )
Pojemność : 60 ml ; Cena : 19,90 zł TUTAJ ( KLIK )
Oba kosmetyki bardzo nawilżają skórę. Tak, oba! Żel pod prysznic nawilża skórę!
Po pierwsze - niemal w ogóle się nie pieni, Tworzy tylko delikatną kremową emulsję w kontakcie z wodą. Oczyszcza skórę, przynosi odświeżenie i przynosi odczuwalne nawilżenie skóry. W trakcie użycia czuję jak żel na nią wpływa. Ma trochę śmieszną konsystencję, która wydaje się na skórze nieco ślisko-glutkowata i sprawia, że woda pozostająca na skórze tworzy specyficzne kropelki, które są dowodem na to, że żel zawiera jakieś olejki, które tworzą warstwę ochronną na skórze.
Początkowo ta konsystencja mnie zdziwiła, ale wszystko stało się jasne, gdy zerknęłam na skład. Żel w 71,2% składa się z ekstraktu z liści aloesu odmiany Aloe Maculata, który występuje w południowej części Afryki. Wydaje mi się, że to jest właśnie powód takiej konsystencji.
Po użyciu żelu nie odczuwam potrzeby smarowania się balsamem, co oczywiście tak czy siak czynię, siła nawyku.
Żel ma bardzo przyjemny, odświeżający zapach, nieco słodki. Kojarzy mi się... hmm.. jak pomieszany Sprite z Coca-Colą.
Balsam do ciała ma lekką konsystencję. Przy nabraniu niewielkiej ilości świetnie się rozprowadza po skórze i momentalnie się wchłania dając uczucie dogłębnego nawilżenia. Jeśli weźmiemy go zbyt dużo może się odrobinę maziać. Przez kilka minut skóra jest jakby lekko mokra, później balsam całkowicie wysycha. Uczucie nawilżenia utrzymuje się kilka godzin, a balsam użyty wieczorem, gwarantuje mi, że rano sucha skóra nie będzie mnie męczyć. Skóra po nim jest bardzo miękka i przyjemna.
Balsam ma zielono-kwiatowy zapach. Kojarzę go z jakiegoś innego kosmetyku, tylko nie mogę sobie przypomnieć jakiego.
Głównym składnikiem tego produktu, aż 80,5%, jest również ekstrakt z aloesu odmiany Aloe Maculata. Aloes zawsze świetnie działał na moją skórę, jak również na skórę mojego męża w tych szczególnych przypadkach gdy daje się czymś posmarować, czyli... przy oparzeniach słonecznych. I właśnie nie na jakieś poważne, ale na skórę nieco zbyt wystawioną na ekspozycję słoneczną, sprawdził się bardzo dobrze, przyniósł ulgę od pieczenia i przyspieszył gojenie się skóry.
Oprócz ekstraktu z aloesu, balsam wysoko w składzie ma również oliwę z oliwek, olej z orzechów laskowych oraz masło shea, poza tym wiele fermentowanych ekstraktów. Skład, obu zresztą kosmetyków, jest świetny! Napomknę jeszcze o estetycznych butelkach z pompkami i prosty designie - wszystko wygląda świetnie!
Także z działania obu produktów jestem bardzo zadowolona i rozbudziły moją ochotę na więcej kosmetyków tej marki, szczególnie, że czytam wiele pozytywnych recenzji tej marki.
Znacie już coś z Whamisa, co możecie polecić?
Buziaki dla Was,
Ania | Kosmetykoholizm
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz