Tołpa dermo body nova - odnawiające mleczko regenerujące
Witajcie!
Lubicie się smarować balsamami? Wiem, że nie każdy przepada za tą czynnością :) Ba! Nawet wiele blogerek przyznaje, że nie lubi tego sposobu pielęgnacji.
A ja?
Ja oczywiście uwielbiam smarowanko :) Wszelkiego rodzaju. Balsamy, mleczka, masła, lotiony. A jak fajnie działa i/lub fajnie pachnie bomba :)Jestem wręcz od smarowania się uzależniona. Co mam poradzić na to, że lubię? Przyzwyczaiłam się do tego, że muszę być posmarowana i... kiedy się nie posmaruję to psychika wysyła do skóry informację, że powinna swędzieć :) Ale to moja zryta psycha, więc wiecie... z nią jest ciężko :) Al to tyle mojej paplaniny.
Dzisiaj chciałam napisać Wam o balsamie, który skończyłam już kilka tygodni temu, ale widzicie jak rzadko udaje mi się ostatnio pisać. Kosmetyk dostałam na spotkaniu w Wadowicach, w styczniu. Bardzo ucieszyłam się z marki Tołpa, ponieważ lubię ich kosmetyki i też często kupuję - również dla Juniorka.
Według producenta mleczko:
Odnawia i regeneruje skórę, złuszcza warstwę rogową naskórka o 20%. Silnie nawilża i zmniejsza utratę wody z naskórka o 46% zaraz po zastosowaniu. Eliminuje szorstkość i wygładza nierówności. Wzmacnia skórę, przywraca jej prawidłową jędrność i zwiększa elastyczność o 12%. Poprawia koloryt skóry, przywraca jej promienny wygląd i witalność.
To tylko kila słów , więcej o kosmetyku możecie przeczytać TUTAJ i oczywiście na pudełku, na którym i w którym jest wiele informacji :) W ogóle idea małej wielkiej pielęgnacji bardzo mi się i podoba i.. po części się do niej stosuję :) Jednak gdy więcej o niej poczytamy to wiemy, że w tą ideę wpisuje się również ograniczenie ilości posiadanych kosmetyków, do której mi jednak ciągle dalekoooo, dalekoooooooo, daaaaaleeeeeekooooooo....
A te PostScriputm na każdym kosmetyku to już w ogóle całkowicie skradły moje serce!
Ale teraz wróćmy do samego balsamu :)
Opakowanie to butelka z pompką - mój ulubiony rodzaj, chociaż ma małą wadę. Pompka działa sprawnie, bez zarzutu, dozuje fajną ilość produktu, nie zacina się, można ją przekręcić aby zablokować wydobywanie produktu i możemy butelkę bezpiecznie transportować. To gdzie ten minus? Rurka od pompki kończy się dość wysoko, przez co nie możemy za pomocą pompki zużyć jakiejś 1/8 części produktu. Zostaje wtedy wylewanie z butelki.
Kosmetyk, jak na mleczko, jest dość gęsty, przez co nazywam go balsamem :) Dobrze rozprowadza się na ciele, potrzeba chwilki aby go wsmarować i przy smarowaniu ujawnia swoja lekko tępawą konsystencję, która, na szczęście, nie jest uciążliwa. Wchłania się w kilkanaście - kilkadziesiąt sekund i nie pozostawia na skórze filmu. Ale pozostawia... coś na kształt perłowego blasku. Nie udało mi się ująć tego efektu na zdjęciach, ale mleczko ma w sobie malusieńkie, niemal mikroskopijne, drobinki. Wyglądają one jak niesamowicie drobno zmielona perła. Na skórze zostawia piękną poświatę. Nie jest to błysk, nie jest to brokat ani efekt świecenia. Skóra nabiera po nim po prostu zdrowego blasku. Trzeba się bardzo dokładnie jej przyjrzeć aby zobaczyć jakiekolwiek drobinki. Mi ten efekt bardzo się podoba :)
Po użyciu mleczka skóra jest faktycznie dobrze odżywiona, według mnie efekt nawilżający mógłby być troszkę lepszy. W miejscach gdzie mam normalną skórę nawilżenie było na poziomie bardzo dobrym, ale na łydkach było już tylko na zadowalającym. Co do kolorytu skóry i jego poprawy to tego nie zauważyłam na dłuższą metę, ale blask, o którym pisałam wyżej, sprawia, że skóra wygląda naprawdę pięknie. Lubiłam używać go na noc, ale też często smarowałam nim rano ręce, żeby ładnie się prezentowały w ciągu dnia.
No i zapach... tak ciężki do opisania, ale takiiii przyjemny... Jest to zapach z gatunku kwiatowo - pudrowego,ale nie przesłodzonego. Balsam wystarczył mi na około 7 tygodni niemal codziennego stosowania na całe ciało z wyłączeniem biustu i dekoltu ( nie stosowałam go na ten obszar ze względu na stosowanie innego produktu przeznaczonego do tych okolic).
A na koniec skład:
Kosmetyki Tołpa, jak do tej pory, mnie nie rozczarowały, także mogę je Wam gorąco polecić. Nie zdziwicie się jak napiszę, że oczywiście mam ochotę na więcej ( ostatnio kusi seria botanica - znam i mam dwa żele pod prysznic - są świetne i o nich już niedługo).
Dziękuję bardzo marce Tołpa za kosmetyki, które otrzymałam na spotkaniu :) Będą się pojawiać powoli na blogu :)
Pozdrawiam Was,
Ania
Lubicie się smarować balsamami? Wiem, że nie każdy przepada za tą czynnością :) Ba! Nawet wiele blogerek przyznaje, że nie lubi tego sposobu pielęgnacji.
A ja?
Ja oczywiście uwielbiam smarowanko :) Wszelkiego rodzaju. Balsamy, mleczka, masła, lotiony. A jak fajnie działa i/lub fajnie pachnie bomba :)Jestem wręcz od smarowania się uzależniona. Co mam poradzić na to, że lubię? Przyzwyczaiłam się do tego, że muszę być posmarowana i... kiedy się nie posmaruję to psychika wysyła do skóry informację, że powinna swędzieć :) Ale to moja zryta psycha, więc wiecie... z nią jest ciężko :) Al to tyle mojej paplaniny.
Dzisiaj chciałam napisać Wam o balsamie, który skończyłam już kilka tygodni temu, ale widzicie jak rzadko udaje mi się ostatnio pisać. Kosmetyk dostałam na spotkaniu w Wadowicach, w styczniu. Bardzo ucieszyłam się z marki Tołpa, ponieważ lubię ich kosmetyki i też często kupuję - również dla Juniorka.
ODNAWIAJĄCE MLECZKO DO CIAŁA
z serii Dermo Body NOVA
z serii Dermo Body NOVA
Według producenta mleczko:
Odnawia i regeneruje skórę, złuszcza warstwę rogową naskórka o 20%. Silnie nawilża i zmniejsza utratę wody z naskórka o 46% zaraz po zastosowaniu. Eliminuje szorstkość i wygładza nierówności. Wzmacnia skórę, przywraca jej prawidłową jędrność i zwiększa elastyczność o 12%. Poprawia koloryt skóry, przywraca jej promienny wygląd i witalność.
To tylko kila słów , więcej o kosmetyku możecie przeczytać TUTAJ i oczywiście na pudełku, na którym i w którym jest wiele informacji :) W ogóle idea małej wielkiej pielęgnacji bardzo mi się i podoba i.. po części się do niej stosuję :) Jednak gdy więcej o niej poczytamy to wiemy, że w tą ideę wpisuje się również ograniczenie ilości posiadanych kosmetyków, do której mi jednak ciągle dalekoooo, dalekoooooooo, daaaaaleeeeeekooooooo....
A te PostScriputm na każdym kosmetyku to już w ogóle całkowicie skradły moje serce!
Ale teraz wróćmy do samego balsamu :)
Opakowanie to butelka z pompką - mój ulubiony rodzaj, chociaż ma małą wadę. Pompka działa sprawnie, bez zarzutu, dozuje fajną ilość produktu, nie zacina się, można ją przekręcić aby zablokować wydobywanie produktu i możemy butelkę bezpiecznie transportować. To gdzie ten minus? Rurka od pompki kończy się dość wysoko, przez co nie możemy za pomocą pompki zużyć jakiejś 1/8 części produktu. Zostaje wtedy wylewanie z butelki.
Kosmetyk, jak na mleczko, jest dość gęsty, przez co nazywam go balsamem :) Dobrze rozprowadza się na ciele, potrzeba chwilki aby go wsmarować i przy smarowaniu ujawnia swoja lekko tępawą konsystencję, która, na szczęście, nie jest uciążliwa. Wchłania się w kilkanaście - kilkadziesiąt sekund i nie pozostawia na skórze filmu. Ale pozostawia... coś na kształt perłowego blasku. Nie udało mi się ująć tego efektu na zdjęciach, ale mleczko ma w sobie malusieńkie, niemal mikroskopijne, drobinki. Wyglądają one jak niesamowicie drobno zmielona perła. Na skórze zostawia piękną poświatę. Nie jest to błysk, nie jest to brokat ani efekt świecenia. Skóra nabiera po nim po prostu zdrowego blasku. Trzeba się bardzo dokładnie jej przyjrzeć aby zobaczyć jakiekolwiek drobinki. Mi ten efekt bardzo się podoba :)
Po użyciu mleczka skóra jest faktycznie dobrze odżywiona, według mnie efekt nawilżający mógłby być troszkę lepszy. W miejscach gdzie mam normalną skórę nawilżenie było na poziomie bardzo dobrym, ale na łydkach było już tylko na zadowalającym. Co do kolorytu skóry i jego poprawy to tego nie zauważyłam na dłuższą metę, ale blask, o którym pisałam wyżej, sprawia, że skóra wygląda naprawdę pięknie. Lubiłam używać go na noc, ale też często smarowałam nim rano ręce, żeby ładnie się prezentowały w ciągu dnia.
No i zapach... tak ciężki do opisania, ale takiiii przyjemny... Jest to zapach z gatunku kwiatowo - pudrowego,ale nie przesłodzonego. Balsam wystarczył mi na około 7 tygodni niemal codziennego stosowania na całe ciało z wyłączeniem biustu i dekoltu ( nie stosowałam go na ten obszar ze względu na stosowanie innego produktu przeznaczonego do tych okolic).
A na koniec skład:
Kosmetyki Tołpa, jak do tej pory, mnie nie rozczarowały, także mogę je Wam gorąco polecić. Nie zdziwicie się jak napiszę, że oczywiście mam ochotę na więcej ( ostatnio kusi seria botanica - znam i mam dwa żele pod prysznic - są świetne i o nich już niedługo).
Dziękuję bardzo marce Tołpa za kosmetyki, które otrzymałam na spotkaniu :) Będą się pojawiać powoli na blogu :)
Pozdrawiam Was,
Ania