×

Usta LUX dzięki NUXE! Balsam do ust Reve de Miel

Witajcie,

Tak mi się jakoś zrymowało w tytule :)
Tytuł już sugeruje moje odczucia względem kosmetyku, ale więcej poniżej.

Wiecie jak dużą wagę przykładam do pielęgnacji ust. Swoich oczywiście też, ale mowa tu przede wszystkim o najsłodszych na świecie usteczkach Juniorka, które ze względu na brak możliwości naturalnego nawilżania, narażone są na przesuszenie i suche skórki, pękanie, przygryzienia.
Balsamy i pomadki do ust idą u nas na tony ale niewiele się u nas sprawdziło na 100%. Na największą uwagę zasługiwały do tej pory:
   - Balsam do ust Tisane
   - Sylveco pomadka brzozowa ( jeszcze o niej nie pisałam, ale już wkrótce :) )
   - pomadki z Alverde

Ja mam jeszcze kilka, które lubię, m.in. Blistex Classic, ChapStick oraz MNY Baby Lips, ale akurat u Młodego nie działały do końca tak, jak trzeba.

Balsam do ust Reve de Miel marki NUXE nie może zostać zakwalifikowany na jedną listę razem z powyższymi. Jest to zupełnie inna forma balsamu do ust niż te, z którymi do tej pory się spotkałam. Nie jest to propozycja 'do torebki' i to nie ze względu na swoją wersję słoiczkową ( jest również wersja w sztyfcie, jeszcze jej nie próbowałam, ale jest już w koszyku zakupowym ;) ), lecz ze względu na konsystencję oraz działanie.


 Rozwodzić się nad opakowaniem nie będę, choć jak same widzicie jest bardzo eleganckie :) Matowe grube szkło, stonowane kolory, plastikowa, solidna zakrętka.. Lubię :)






 Słoiczek zamknięty jest pierwotnie w kartoniku, na którym są wszystkie informacje. Opakowanie klasyczne dla marki NUXE.

Balsam do ust NUXE Reve die Miel - skład



 Długo zastanawiałam się nad jego zakupem. A nawet nie. Decyzja zapadła już dawno, tylko jakoś nie był dostępny na stronie apteki, w której najczęściej robię zakupy. Ale co się odwlecze to nie uciecze i kosmetyk sam do mnie przywędrował. Widać tak miało być :) Dziękuję :)

http://pl.nuxe.com/


Balsam ma formę gęstego mazidła, dość twardego. Po ustach rozprowadza się nieco tępawo i pozostawia na nich matową powłokę. Wydaje się Wam że to wady? Nic bardziej mylnego. To są zalety, ale w związku z nimi nie jest to balsam do używania kilka razy dziennie i noszenia go w torebce. Jest to balsam na prawdę mocno odżywczy i zupełnie wystarczające jest używanie go 1-2 razy dziennie, na przykład wieczorem i rano. I ja tak właśnie go używam. Nakładam go na usta wieczorem, kiedy kładę się spać oraz rano gdy zaczynam makijaż. To zupełnie wystarcza by cieszyć się miękkimi i gładkimi ustami.
Podobnie ze słodkimi usteczkami Juniorka. Usta posmarowane wieczorem rano są mięciutkie i gładkie, nie ma suchych skórek, które często są naszą zmorą. W jego przypadku smaruję też w ciągu dnia, ale jego usteczka są mega, mega wymagające. Balsam NUXE wpływa też bardzo dobrze na przyśpieszenie gojenia się ranek, które często się pojawiają przez przygryzienie usteczek.
Jestem pod wrażeniem tego, co ten balsam potrafi. Wiele dziewczyn polecało i poleca go na blogach i vlogach i uwierzcie - to zachwalanie nie jest bezpodstawne. To nie jest zwykła pomadka ochronna. To odżywczo - regenerujący balsam, który działa niesamowicie na delikatną i wymagającą skórę warg.




Balsam ma świetny skład, a o nasze usta dbają miód akacjowy, masło karite, oleje roślinne oraz wyciąg z grejpfruta. Ten ostatni nadaje balsamowi przepiękny zapach, który na ustach nie utrzymuje się jednak zbyt długo.


Jestem nim totalnie zachwycona! To kosmetyk, który zagości u mnie na stałe. Jest wart każdej złotówki, którą kosztuje. W ogóle... nie znam wiele kosmetyków marki Nuxe, ale wszystko co znam idealnie się u mnie sprawdziło i oczywiście chcę więcej. W przypadku balsamu najbardziej zadowolona jestem z tego, że sprawdził się w pielęgnacji ust mojego Skarba.





Jeżeli nie możecie sobie poradzić ze swoimi ustami - koniecznie wypróbujcie ten balsam! Mam nadzieję, że i u Was się sprawdzi!

Ania
Copyright © 2016 Kosmetykoholizm , Blogger