Garnier GoodBye Damage (?) szampon
Cześć :)
Kilka dni temu wyrzuciłam butlę po szamponie, więc pora by była co nieco o nim napisać.
Wiem, że spora część dziewczyn nie używa już szamponów drogeryjnych z SLS/SLES, ale... no cóż... ja jakoś cały czas używam drogeryjnych szamponów i jakoś jeszcze włosy na głowie mam. I owszem, zdarza się, że i natura się pojawi pod prysznicem, częściej jednak nie robi mi to różnicy :)
Ten szampon wybrałam przypadkowo, ot nawinął się i tyle, duża butla, nie pamiętam ile za nią zapłaciłam i nawet gdzie to było :)
Producent obiecuje nam, że szampon pomoże wzmocnić nasze włosy i będą ileś tam x piękniejsze!
Ja tam w te czcze obietnice po prostu nie wierzę i dla mnie szampon ma myć, tylko bez wysuszenia.
Z tym się polubiłam, choć szału nie ma. Szampon nadaje się do codziennego używania, ale trzeba go dokładnie wypłukać. Miałam czasami wrażenie, że w niektóre dni powodował szybsze przetłuszczanie włosów, ale ja myję włosy niemal codziennie, więc tak naprawdę ciężko jest mi to do końca określić, ale może je tam coś faktycznie odżywiał ...
Na moje włosy działa dobrze, nie wysuszał ich, nie plątał, ale szczególnego wzmocnienia też nie zauważyłam. Zdarzały się dni, że nie użyłam po nim odżywki i włosy wyglądały dobrze, miały ładny połysk, nie były sianowate.
Szampon - jak chyba wszystkie Fructisy - bardzo ładnie, owocowo pachnie, choć są to nieco chemiczne owoce :)
Mam zamiar kupić odżywkę i maskę z tej serii, bo sukcesie Oleo Repair mam ochotę na inne Fructisy.
Teraz, pisząc tą notkę, przypomniałam sobie, że jakieś 8 lat temu bardzo często używałam szamponów i odżywek Fructis, masek chyba też, i moje włosy bardzo je lubiły :)
A taka jedna uwaga - u mnie nic, ale u mojego męża spowodował łupież. Zresztą... on to po większości dostaje łupieżu - używać może tylko Szamponu Przeciwłupieżowego NIVEA MEN, i to tylko tego klasycznego. A i jeszcze po szamponie z KUR ( taka niemiecka marka) nic mu nie było. A po każdym innym mój mąż staje się "łupieżcą"!
Dla zainteresowanych skład:
Lubicie Fructisy??
Ania
Kilka dni temu wyrzuciłam butlę po szamponie, więc pora by była co nieco o nim napisać.
Wiem, że spora część dziewczyn nie używa już szamponów drogeryjnych z SLS/SLES, ale... no cóż... ja jakoś cały czas używam drogeryjnych szamponów i jakoś jeszcze włosy na głowie mam. I owszem, zdarza się, że i natura się pojawi pod prysznicem, częściej jednak nie robi mi to różnicy :)
Ten szampon wybrałam przypadkowo, ot nawinął się i tyle, duża butla, nie pamiętam ile za nią zapłaciłam i nawet gdzie to było :)
Producent obiecuje nam, że szampon pomoże wzmocnić nasze włosy i będą ileś tam x piękniejsze!
Ja tam w te czcze obietnice po prostu nie wierzę i dla mnie szampon ma myć, tylko bez wysuszenia.
Z tym się polubiłam, choć szału nie ma. Szampon nadaje się do codziennego używania, ale trzeba go dokładnie wypłukać. Miałam czasami wrażenie, że w niektóre dni powodował szybsze przetłuszczanie włosów, ale ja myję włosy niemal codziennie, więc tak naprawdę ciężko jest mi to do końca określić, ale może je tam coś faktycznie odżywiał ...
Na moje włosy działa dobrze, nie wysuszał ich, nie plątał, ale szczególnego wzmocnienia też nie zauważyłam. Zdarzały się dni, że nie użyłam po nim odżywki i włosy wyglądały dobrze, miały ładny połysk, nie były sianowate.
Szampon - jak chyba wszystkie Fructisy - bardzo ładnie, owocowo pachnie, choć są to nieco chemiczne owoce :)
Mam zamiar kupić odżywkę i maskę z tej serii, bo sukcesie Oleo Repair mam ochotę na inne Fructisy.
Teraz, pisząc tą notkę, przypomniałam sobie, że jakieś 8 lat temu bardzo często używałam szamponów i odżywek Fructis, masek chyba też, i moje włosy bardzo je lubiły :)
A taka jedna uwaga - u mnie nic, ale u mojego męża spowodował łupież. Zresztą... on to po większości dostaje łupieżu - używać może tylko Szamponu Przeciwłupieżowego NIVEA MEN, i to tylko tego klasycznego. A i jeszcze po szamponie z KUR ( taka niemiecka marka) nic mu nie było. A po każdym innym mój mąż staje się "łupieżcą"!
Dla zainteresowanych skład:
Lubicie Fructisy??
Ania