Rewitalizujący Krem do rąk Love Me Green :)
Bry!
Dalsza część recenzji kosmetyków Love Me Green. Dzisiaj o kremie do rąk :)
Rozbrajają mnie ich opakowania!!! Proste, a cudne.
Do tej pory chyba nie wspomniałam Wam o fakcie, że wszystkie, ale to absolutnie wszystkie kosmetyki LMG były idealnie zabezpieczone - zafoliowane!
Prosta tubka z otwarciem na klik jak w większości kremów do rąk, łatwo się otwiera ale nie ma obawy, że otworzy się sama.
Krem jest dość bogaty, dobrze rozprowadza się na dłoniach, o ile nie weźmiemy zbyt dużej ilości. Za duża ilość zaczyna maziać się po rękach. Wystarczy mała kuleczka na obie dłonie.
Krem potrzebuje chwili na wchłonięcie się, około minutki, może ciut więcej, ale po wchłonięciu nie pozostawia już żadnej wyczuwalnej czy przeszkadzającej warstwy na skórze.
Dłonie stają się mięciutkie, gładkie i nawilżone. Skóra na długo pozostaje miękka, jednak nawilżenie nie jest już tak bardzo długotrwałe i co jakiś czas trzeba znów sięgnąć po krem. Nie za często, ale efekt nie jest wielogodzinny :) Krem przepięknie pachnie, dość specyficznie i słodko. Wielbicielki świeżych zapachów, a raczej przeciwniczki słodkich i ciepłych, mogą nie być z niego zadowolone Ja go bardzo, bardzo lubię :)
Kremik jest na prawdę fajny, ale... no sama bym go nie kupiła za cenę 49 zł. Nie dałabym tyle za krem do rąk, po prostu. Jeżeli natomiast ktoś może sobie pozwolić - polecam, jest bardzo fajny.
Pozdrawiam Was,
Ania
P.S. Dzisiaj wyszłam z pracy i zanim dobiegłam do samochodu to mogłam już brać udział w wyborach Miss Mokrego Podkoszulka XXL ;)
U Was też tak padało?
Dalsza część recenzji kosmetyków Love Me Green. Dzisiaj o kremie do rąk :)
Organiczny Rewitalizujący Krem Do Rąk
Dzięki specjalnie skomponowanej formule ten organiczny krem do rak skutecznie regeneruje i chroni dłonie. Unikalna receptura sprawia, że szybko się wchłania nie pozostawiając uczucia tłustego filmu na skórze dłoni. Efekt działania kremu utrzymuje się jeszcze długo po jego zastosowaniu, pozostawiając skórę przyjemnie gładką i aksamitną. Łagodnie rozjaśnia przebarwienia.Rozbrajają mnie ich opakowania!!! Proste, a cudne.
Do tej pory chyba nie wspomniałam Wam o fakcie, że wszystkie, ale to absolutnie wszystkie kosmetyki LMG były idealnie zabezpieczone - zafoliowane!
Prosta tubka z otwarciem na klik jak w większości kremów do rąk, łatwo się otwiera ale nie ma obawy, że otworzy się sama.
Krem jest dość bogaty, dobrze rozprowadza się na dłoniach, o ile nie weźmiemy zbyt dużej ilości. Za duża ilość zaczyna maziać się po rękach. Wystarczy mała kuleczka na obie dłonie.
Krem potrzebuje chwili na wchłonięcie się, około minutki, może ciut więcej, ale po wchłonięciu nie pozostawia już żadnej wyczuwalnej czy przeszkadzającej warstwy na skórze.
Dłonie stają się mięciutkie, gładkie i nawilżone. Skóra na długo pozostaje miękka, jednak nawilżenie nie jest już tak bardzo długotrwałe i co jakiś czas trzeba znów sięgnąć po krem. Nie za często, ale efekt nie jest wielogodzinny :) Krem przepięknie pachnie, dość specyficznie i słodko. Wielbicielki świeżych zapachów, a raczej przeciwniczki słodkich i ciepłych, mogą nie być z niego zadowolone Ja go bardzo, bardzo lubię :)
Kremik jest na prawdę fajny, ale... no sama bym go nie kupiła za cenę 49 zł. Nie dałabym tyle za krem do rąk, po prostu. Jeżeli natomiast ktoś może sobie pozwolić - polecam, jest bardzo fajny.
Pozdrawiam Was,
Ania
P.S. Dzisiaj wyszłam z pracy i zanim dobiegłam do samochodu to mogłam już brać udział w wyborach Miss Mokrego Podkoszulka XXL ;)
U Was też tak padało?